Och jak bardzo lubimy lekcje inne niż zwykle. Takie, podczas których uczymy się konkretnych umiejętności, na przykład gotowania. Taka właśnie lekcja miała miejsce 19 listopada. Znów wystroiliśmy się w fartuszki, umyliśmy rączki i wyjęliśmy produkty.
W roli głównej wystąpiło jajo.
Oczywiście po skończonej, niezwykle ciężkiej pracy, trzeba było odprężyć się i koniecznie coś przekąsić. Najlepiej smakuje to, co zrobiło się samemu. Nasze kanapki były wyśmienite, nasze śniadanie szałowe.
Pani ma jednak rację kiedy mówi, że jesteśmy mądrzy, twórczy i utalentowani. Niestety zaraz po tym fantastycznym śniadaniu trzeba było wziąć się za czynności zwyczajne. Zaczęliśmy czytać, pisać, opowiadać. Proza życia (to wymyśliła pani Basia).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz