Oczywiście od razu po jedzeniu pobiegliśmy nakarmić zwierzęta i pobawić się w ogrodzie.
Nie było nam łatwo, ale sowy wyszły cudowne. Wszyscy się nimi zachwycali. Musieliśmy nasze dzieła zostawić, bo panie postanowiły je wypalić w piecu. Trudno. Poczekamy.
Po cięzkiej pracy oczywiście należał nam się dłuuugi odpoczynek na placu zabaw. Najlepiej bawiliśmy się na trmpolinie.
Przyszedł czas powrotu do Warszawy. Och jak nam było żal pożegnać kiciusia, pieska, zwierzęta hodowlane i naturalnie ukochane panie Dorotkę i Kamilkę. Może tu jeszcze kiedyś wrócimy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz