poniedziałek, 2 lutego 2015

Wracamy z ferii

Płacz i zgrzytanie zębów. Koniec z lenistwem. Smutek i żal. Aż nam się pisać nie chce. Pani na dodatek powiedziała, że następne wolne dni dopiero w kwietniu. O jejuśku!!! Jak to przeżyć?!!! Nuda! Tragedia! Okropność (mówi Marta). Konrad zadaje pytanie - A kiedy mamy grać na komputerze? Skąd brać na to czas, jeśli pani ciągle zadaje prace domowe?

No cóż. Nie da się tego przeskoczyć. Zaczęliśmy na szczęście od opowieści o naszych cudownych wakacjach zimowych. Większość z nas spędziła je w domu. Wychodziliśmy na dwór na sanki, łyżwy, spacery, bitwę śniegową i lepienie "bałwaniątek" z resztek śniegu. Niektórzy wyjechali do babci i dziadka, do cioci, na wczasy, na obóz. Zwiedziliśmy góry, morze, wieś, lasy. Oj, jak nam było dobrze...

Konrad na koniec naszego spotkania blogowego stwierdził, że nie ma wygiętego nosa do góry, bo jest piękny. Skąd mu to przyszło do głowy i dlaczego akurat w tym momencie? Nie wiemy. 

Na szczęście pogoda nam sprzyja, więc wychodzimy na boisko. Oczywiście rodzice zaopatrzyli nas w ciepłe, ortalionowe spodnie, grube kurtki, czapy zimówki i rękawiczki. W tym wszystkim rękawiczki są najważniejsze, bo dzięki nim możemy bawić się śniegiem. Wygląda to tak:





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz