Wstaliśmy jak skowronki, wcześnie rano. Na śniadanko były pyszne grzanki z jabłkami.
wtorek, 16 września 2014
poniedziałek, 15 września 2014
Pierwsza noc w Gongolinie
Pani Basia rozlokowała nas w pokojach. Oczywiście powiedziała, że mamy po kolei pójść do łazienki, aby wykąpać się. Wszystkie dziewczynki grzecznie umyły brzuszki, łapki, buzie i zęby. Przebrały się w piżmowce i leżały w łóżeczkach czekając na bajkę opowiadaną przez panią Basię lub Magdę. Niestety chłopcy zaczęli szaleć. Biegali, tupali, krzyczeli, skakali po łóżkach. Wcale nie mieli ochoty na mycie, a tym bardziej na spanie. Ależ się pani Basia musiała nalatać, nazmuszać ich do pluskania. W końcu koło 22.00 udało się. Pachnące i czyściutkie "Pączusie" leżały u pani w łóżeczku, a pani siedząc na krzesełku opowiadała bajkę. Zaczęliśmy powoli odpływać do krainy snów. Prawie nikt nie płakał. My spaliśmy jak susełki, a pani latała między pokojami. Tak już mają ci dorośli.
Robimy pizzę i bawimy się
Po godzinnej zabawie na placu, i obiadku, który był pyszny (zupka pomidorowa, kotleciki, mizeria, ziemniaki. Ach, jaka pychotka!) podeszła do nas pani Kamilka i zaprosiła do pięknej chatki. Okazało się, że będziemy robić pizzę. Najpierw poszliśmy umyć rączki. Po chwili nasze panie zakładały nam fartuszki i czapeczki kucharskie.
Zabawy w Gongolinie przed obiadem
Zmęczeni pracą w gospodarstwie, pobiegliśmy pobawić się na placu zabaw. Skakaliśmy na trampolinie, pływaliśmy na statku pirackim, toczyliśmy pod górkę kulę z opon, spychaliśmy ją w dół, huśtaliśmy się i karmiliśmy króliki.
Dojenie kozy
Nadeszła wielka chwila dojenia kozy. Nie było to wcale łatwe.
Potem wszyscy rzucili się żeby spróbować dojenia. Oto nasze wyczyny.
Pierwszy odważył się Kacper Gruszczyński. Druga Kasieńka.
Potem wszyscy rzucili się żeby spróbować dojenia. Oto nasze wyczyny.
Pierwszy odważył się Kacper Gruszczyński. Druga Kasieńka.
Wycieczka do Gogoliny
15 września wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę do Gogoliny. Pojechaliśmy prawie wszyscy. Zabrakło tylko Fabiana i Klary, która dostała gorączki w dniu wyjazdu. Bidulki!
Trochę się baliśmy co to będzie wieczorem, gdy zabraknie mamusi. No, ale wracamy do chwili wyjazdu. Rano podjechał autokar. Do Gogoliny dojechaliśmy w ciągu godziny.
poniedziałek, 8 września 2014
poniedziałek, 1 września 2014
Początek wszystkiego
Wrzesień 2014.
Tu zaczyna się nasza historia, czyli szkolne dzieje klasy I b.
1 września przyszliśmy do szkoły elegancko ubrani w stroje galowe. Jeśli ktoś nie wie co to jest strój galowy, to już mówimy, że to biała bluzka i czarna lub granatowa spódnica (chłopcy naturalnie nie chodzą w spódnicach, więc oni mieli spodnie). W sali gimnastycznej pani dyrektor wyczytała nazwisko naszej wychowawczyni, a potem nasze.
Tu zaczyna się nasza historia, czyli szkolne dzieje klasy I b.
1 września przyszliśmy do szkoły elegancko ubrani w stroje galowe. Jeśli ktoś nie wie co to jest strój galowy, to już mówimy, że to biała bluzka i czarna lub granatowa spódnica (chłopcy naturalnie nie chodzą w spódnicach, więc oni mieli spodnie). W sali gimnastycznej pani dyrektor wyczytała nazwisko naszej wychowawczyni, a potem nasze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)