środa, 16 listopada 2016

Młodzi naukowcy w Centrum Nauki Kopernik

Tata Helenki Polak był tak miły, że zorganizował nam i pozostałym klasom trzecim, wycieczkę do CNK. Długo na to czekaliśmy. Od dawna chcieliśmy tam pójść i zobaczyć różne wspaniałe zjawiska fizyczne, eksperymenty. Zaraz po rozebraniu się, usiedliśmy do śniadania, podczas którego Kuba poczęstował nas cukierkami, bo akurat tego dnia przypadała rocznica Jego narodzin. 
Nie zapomnieliśmy o cichutkim "Sto lat" i życzeniach.

Pani podzieliła nas na 4 grupy, założyła chustki żółte (to z troski, żebyśmy się nie zgubili) i rozdała opaski na rękę i karty czipowe.
Grupa samych chłopców poszła z panią Basią. Zaczęli od kręcenia, szarpania, ruszania, ciągnięcia, klikania. Musieli wszystkiego doświadczyć. 
Kamil z miną szefa, który w każdej chwili może zatopić miasto. Jest władcą tamy. 
Filip postanowił poszukać skarbów z prehistorii. Ciekawe co wykopie? Ma nadzieję na kości dinozaura. 
Jak na razie to odnalazł tylko napisy na ścianie. Tego się chyba nie da spieniężyć. Szkoda....
Nie wyszło nam ze skarbem, więc poszliśmy pocieszyć się bańkami - gigantami. Wystarczyło pociągnąć za sznurek z obu stron, człowiek na górze rozkręcał wiaterek i wieeeeelka bania spadała na głowę, ku uciesze dziecinek. 

Miny chłopców bezcenne.

A teraz czas na doświadczenie. Co łatwiej przesunąć? Ciężką cegłę po pustym stole, czy po rolkach? Okazało się, że rolki ułatwiają ciąganie, bo nie czuć ciężaru. Wiemy już, w jaki sposób poprzesuwać meble w pokoju i się nie namęczyć.
Franuś poruszając zębatkami rysuje piękne, równiutkie kółeczka i elipsy. 

Dziewczyny sprawdzają promieniowanie, a konkretnie, które rzeczy są napromieniowane i co zabezpiecza przed tym niebezpiecznym zjawiskiem.
Tak działa silnik. Wystarczy ruszyć tłok.
Kamila marzeniem było ułożyć igloo, ale niestety nikt nie chciał mu pomóc,
ponieważ reszta kolegów pomaszerowała z dziewczynkami poszła układać mostek. Też nie wyszło. To wcale nie takie proste jak się wydaję.

Teraz chłopcy poznają tajemnicę tłoka
i maszerują do radioaktywności.

Tu czekało na nas straszne doznanie. Weszliśmy na pokład tonącego statku i próbowaliśmy się z niego wydostać. Nie było to łatwe, bo co szliśmy pod górę to jakaś siła spychała nas w dół. Pani Basia uciekła, bo zrobiło się jej niedobrze.











































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz