wtorek, 6 grudnia 2016

Mikołaj u Wedla

6 grudnia to, dla nas dzieci, data wyjątkowa.  Przecież przychodzi pan z białą, długą brodą w czerwonym futrze i rozdaje prezenty, które wszyscy bardzo lubimy.
Dziś przyszliśmy i chcieliśmy się przebrać w stroje do w - f, ale pani Basia nagle stwierdziła, że pójdziemy na dwór, na śnieg. Kazała zabrać plecaki z jedzeniem i piciem, co zdziwiło nas trochę, bo nigdy nie bierzemy jedzenia na boisko. Nieczego jednak nie podejrzewaliśmy. Grzecznie wykonaliśmy co trzeba i zeszliśmy do szatni. Tam szybciutko wskoczyliśmy w kurteczki i czapki i... pani Basia zabrała nas do autokaru. Zrobiło się ciekawie. Usłyszeliśmy, że jedziemy do lasu szukać tropów zwierząt. Lasem jednak okazała się fabryka Wedla. Zamiast tropów zwierząt było mnóóóstwo czekolady. Oto najpiękniejsza kraina świata.



Rozebraliśmy się, usiedliśmy przy stolikach i, czekając na panią przewodniczkę, oglądaliśmy książeczki z produktami czekoladowymi. Szokiem okazał się Mikołaj, który ważył 3,5 kg i kosztował aż 400 zł. Ciekawe ile czasu zajęłoby nam zjedzenie go.



Oto nasze zachwycone Cioteczki - opiekunki wycieczkowe. Też łakomymi oczami przyglądają się cukiereczkom i innym pysznościom. Złapane na gorącym uczynku, nie zdążyły przybrać obojętnej miny. 
Ależ mają rozmarzone oczy :)))

Oto i nasza pani Kasia. Opowie nam wszystko o czekoladzie.

My też dzielimy się z panią Kasią tym co wiemy na temat kakao, jego pochodzenia, kraju, w którym rośnie.
Pani była zadziwiona naszą wiedzą. 

Te dwie dziwne bryły to owoce kakaowca. Tak wyglądają w naturze. W środku jest mnóstwo małych ziarenek. Pani pozwoliła nam powąchać. Pachniało obłędnie. Aż chciało się ugryźć.



A w filiżance są już same ziarna. Też pachną ślicznie.

Nagle - niespodzianka. Przybyłą gorąca czekolada z bitą śmietanką i czekoladowymi, kolorowymi  groszkami. Poczuliśmy się jak w niebie. Smak nieziemski. 

I stała się cisza. Każdy zajął się tylko smakowaniem i rozkoszowaniem tym wspaniałym napojem.




Gdy nasyciliśmy się słodyczą dostaliśmy torciki, które mieliśmy ozdobić białą, płynną czekoladą. 


Pani Kasia rozdała każdemu z nas woreczek i pokazała, w jaki sposób posługiwać się nim, dekorując torcik.
Zaczynamy. Twarze skupione. W głowie pomysły, w jaki sposób i co namalować na krążku.
Konrad cały przerażony mówi do pani Basi, żeby go nie fotografowała, bo mu się ręce trzęsą, gdy na niego patrzy.


Wszyscy starają się jak mogą. 

Efekty okazały się niesamowite.

 No i zaczęło się wysysanie czekolady z tubki do ozdabiania torcików.

Jak widać niektóre dzieci mogą żyć wyłącznie słodkim.


 Nasze kochane pomocne Cioteczki :))) Wymieniają poglądy na temat rodzajów czekolady. Ciekawe do jakich wniosków doszły?
 Ta mina mówi sama za siebie. Reakcja Kamilka na odpowiedź jaką uzyskał od pani Basi, gdy zapytał czy wyjdziemy dziś na dwór. Domyślacie się jaka była?
Powoli żegnamy się z Wedlem. Pakujemy nasze torciki do kartonów.
Ale oto miła niespodzianka. Konrad, który okazał się najbardziej aktywny podczas zajęć i najwięcej wiedział o kakao otrzymał nagrodę. Żeby nam nie było smutno,  dostaliśmy nadziewaną czekoladę.



Nasi rodzice podarowali nam oprócz wspaniałej lekcji u Wedla czekoladowe Mikołaje. Wszak to dzień mikołajkowy :)))


Nasyceni, zadowoleni, cali wysłodzeni spakowaliśmy się i wróciliśmy do szkoły.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz