czwartek, 10 marca 2016

Robimy palmy

W czwartek, zaraz po słodkościach dla naszych chłopców z okazji Dnia chłopca i dwóch lekcjach z panią, pojechaliśmy na wycieczkę do Koczarg, do pani Kasi, aby zrobić palmy wielkanocne. Przywitała nas nie tylko pani Kasia, jej syn oraz mąż, ale też nowi lokatorzy - maleńkei pisklęta, które wykluły się dzisiejszej nocy. Pani Kasia zastępuje im mamusię i dogrzewa lampą.



Zajęcia rozpoczęliśmy przygotowaniem kolorowych kwiatków z bibuły i krepiny. Każdy z nas musiał zrobić co najmniej 9 kwiatków. Jak zawsze dziewczynom szło lepiej, bo mają wprawę w czynnościach manualnych. Gdy nasze kochane koleżanki zrobiły swoje kwiaty, pomagały innym. 

To my w ferworze pracy. Szalejemy z krepiną i drucikami. Wcale nie jest to łatwe. Nudno nie jest na pewno. 
Oto nasi cudowni chłopcy ze skupioną i poważną miną kręcą, kręcą krepinkę i mają nadzieję, że z tego kręcenia wyjdzie piękny kwiat.
Dziewczyny też skoncentrowane, nie odrywają wzroku od robótki.
Franuś właśnie chwali się pierwszym swoim dziełem. Klara wcale na niego nie patrzy. Zajęta jest swoimi sprawami. To przecież jej kwiat ma być najpiękniejszy.
Chłopcy to jednak chwalipięty. Zrobią jedną rzecz i już ogłaszają to wszem i wobec. Oczekują też słów podziwu i gromkich braw. Dziwne. Dziewczyny robią ładniej, a są skromniejsze (to opinia Mart Czornik).
Spójrzcie na minę Amelki Machowicz. To ją całkowicie pochłania.



Kacper też zapomniał o Bożym świecie, tak wciągnęło go robienie kwiatów. Trzeba przyznać, że wyszło bardzo ładnie (Melka mówi, że jak na chłopaka to ładnie. Złośliwa z niej bestia).


Sebastian chwali się swoim kwiatkiem, jak to zwykle robią chłopcy (tak naprawdę to ja, pani Basia poprosiłam Sebastiana, żeby pokazał swój kwiat do obiektywu, a dziewczyny piszące ze mną bloga są czepialskie)


Tu Kacper i Fabian prezentują swoje dzieła twórcze.


Kamil z cudowną różą, a obok kwiaty zrobione przez panią Basię, dla dzieci, którym zabraknie kwiatków.

Po tak wytężonej pracy, czas na posiłek. Pani Kasia upiekła dla nas przepyszne ciasteczka. Niebo w gębie!!! Do tego herbatka i już pełnia szczęścia na kubkach smakowych.





Spójrzcie na Klarcię. Czyż nie wygląda jak dystyngowana dama? Według Meli i Marty jak królowa mórz.



To znów urocze pisklaki, które swoim wrzaskiem budziliśmy bez przerwy. Niestety pomimo ciężkiej pracy kochanej pani Basiuni, nie umiemy mówić cicho.


Czas na robienie palm. Dostaliśmy patyki i bazie. Należało bazie przyczepić na czubku patyka i obwiązać drutem. Trudne.




Teraz czas na tuję. Z tym to był dopiero kłopot. Zewsząd rozlegały się błagalne prośby POMOCY!!! Nasze panie nie nadążały z bieganiem od dziecka do dziecka. Też trudne.





Po zielonym, wplataliśmy nasze kolorowe kwiaty i znów zielone. O jejku, jak się umęczyliśmy! Pracowaliśmy tak ciężko i tak długo, że nie została nam ani chwila na zabawę na podwórku. Szkoda, buuuuuuuu



Pani Kasia pożegnała nas pięknymi koszyczkami z kurczaczkami w środku. 

To jak zawsze my w pełnej krasie.


Pięknie było w Koczargach. Szkoda, że już odjeżdżamy. Mamy nadzieję, że rodzice docenią fantastyczne palmy i obsypią nas komplementami, nie znajdując wprost słów zachwytu dla naszej kreatywności, pracowitości i wytrwałości. Zasługujemy na to :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz