piątek, 27 stycznia 2017

Bal karnawałowy

27 stycznia mogliśmy w końcu poszaleć na parkiecie. Doczekaliśmy się balu. W tym roku przebieraliśmy się za postaci z książek i bajek.
Już w czasie zajęć niektórzy "niecierpliwcy" poprzebierali się myśląc, że w ten sposób przyspieszą zabawę.






Nareszcie koniec z liczeniem i pisaniem, przebieramy się na bal.
Dominuje czerń. Widać dzieci lubią "czarne charaktery". Ciągnie wilka do lasu.




Wszyscy gotowi? Czas więc ruszyć do sali gimnastycznej
Przywitała nas świetna muzyka i ulubiony pan wodzirej.
Nie chcąc tracić czasu od razu zaczęliśmy pląsać.
Jak zawsze przewodziły dziewczynki, choć i chłopcy poczuli chęć do podrygiwania. 





Chłopcy zakochani w Star Wars. Oczywiście musieli mieć stroje z tego filmu.









Pani Agnieszka jako Rusałka, wygląda bardzo romantycznie.





Czyżby Maja padła ze zmęczenia? Majusiu, przecież to dopiero początek zabawy. Ruszaj się!

To, że chłopcy szybko się zmęczą, wiedzieliśmy od początku. Aż żal patrzeć. Zaraz im przyniesiemy kocyki i poduszeczki do spania :)))

A my, niezniszczalne dziewczyny hulamy jak bączki. Nic nas nie powstrzyma. Energii mamy na kilka dni szaleństwa.


Marta Czornik jest niesamowita. Nawet na chwilę nie przestaje tańczyć. Ona ma chyba elektryczne kabelki w sobie. 



Pani Basia w końcu została zmuszona do poruszania się po parkiecie. Pan Wodzirej kazał wychowawcom pokazywać figury, które to figury, dzieci miały powtarzać.

No i deszcz baniek. 




Przerwa w tańcach. Można podładować baterie. A czym najlepiej ładować? Oczywiście słodyczami.
Nasze kochane ciocie - opiekunki, zadbały nie tylko o nasze podniebienia, ale i zdrówko. Przygotowały sałatki owocowe. 
Oto i "sprawczynie" naszego szczęścia.

Proszę spojrzeć. Subtelne dziewuszki z kubeczkami pełnymi jedzenia.

Wojtusiu, prosimy o uśmiech.


Niestety dzieciaki narobiły strasznego bałaganu i poleciały dalej na bal. Z  nieporządkiem zostały ciocia Marzenka i Ela.







Ostatnie minuty na balu. Wykorzystujemy każdą chwilę.






Po ruchach Heleny wygląda na Kaczuszki. No to widok Filipa rozwiewa wszelkie wątpliwości. To naprawdę są Kaczuszki.
Co za dzieci? Oni strasznie szybko tracą siły. 





Wężykiem opuszczamy salę balową i...
wchodzimy do klasy żeby się przebrać.
Jeszcze trochę węglowodanków.




Na koniec pamiątka z balu - świecące bransoletki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz